WARSZTATY PIEKARNICZE PODCZAS FESTYNU PARAFIALNEGO

Festyn Parafialny, odbywał się w naszej parafii już po raz piąty. W tym roku zaproponowano mi poprowadzenie podczas niego warsztatów wypieku domowego pieczywa. Bardzo mnie to ucieszyło, bo to możliwość dzielenia się z innymi swoją pasją – sami wiecie o co chodzi.Wspólnie z całą rodziną moich przyjaciół: Gosią, Radkiem ich córkami Różą i Julią oraz chłopakiem Julii – Szymonem pomagaliśmy formować różne kształty bułeczek ale także edukowaliśmy, a przede wszystkim świetnie się wszyscy bawiliśmy.

Z Gosią przygotowałyśmy nasze piękne stoisko, które zostało udekorowane babcinymi obrusami, glinianymi naczyniami oraz jabłkami z najlepszej ponoć na całym osiedlu jabłonki.

Patronat nad naszym stoiskiem objął Bogutyn Młyn, któremu pragnę w tym miejscu bardzo gorąco podziękować. Dzięki ich wspaniałej mące nie tylko mogliśmy przygotować ponad 250 sztuk bułeczek, wyhodowaliśmy ponad 5 litrów zakwasu żytniego, w który podczas festynu każdy mógł się zaopatrzyć, ale przede wszystkim przesyłka z różnymi mąkami umożliwiła nam przygotowanie stoiska edukacyjnego.

Część edukacyjna dawała możliwość obejrzenia, dotknięcia oraz spróbowania praktycznie wszystkiego co można zrobić z ziaren róznych zbóż. Każdy mógł się dowiedzieć czym jest typ mąki, czym różni się mąka pełnoziarnista od mąki białej oraz z czego mąkę można zrobić. Wielu było chętnych aby dotknąć, powąchać ale także i spróbować elementów naszego stoiska.Sporo osób pytało jak zabrać się za samodzielny wypiek chleba, jaką mąkę do jakiego pieczywa wybierać, czym się kierować. Do dzisiaj odbieram telefony oraz odpisuję na emaile od osób, które podłapały bakcyla samodzielnego pieczenia podczas naszych warsztatów. Bardzo mnie to cieszy i na pewno będę służyła pomocą.

Stanowisko piekarnicze oblegane było przez cały dzień. Ciasto na bułki zostało przygotowane z 1 kilograma drożdży (!!!) – tutaj muszę podziękować zaprzyjaźnionej restauracji, bez której wyrobienie takiej ilości ciasta byłoby olbrzymią trudnością. Po przepis na bułki zapraszam tutaj.

Wyrośnięte ciasto każdy mógł wziąć w ręce i samodzielnie spróbować uformować bułeczkę z przedziałkiem lub pętelką, palucha, rogalika czy warkoczyk. Najpierw za robienie bułek brały się dzieci, jednak po chwili dołączała mama, tata czy babcia i wspólnie całą rodziną przygotowywali różnorodne kształty. Cudownie było patrzeć jaką radością było to i dla tych dużych i tych małych..Wielką atrakcją warsztatów była możliwość wypieku samodzielnie wykonanych bułeczek w prawdziwym piecu chlebowym. Piec zbudowany przez Radka wzbudzał zachwyt zarówno dzieci, jak i dorosłych. Wiele starszych osób podchodziło i z rozrzewnieniem wspominało czasy, kiedy takie piece były na wyposażeniu większości gospodarstw.

Radek przez cały dzień nie tylko doglądał pieca ale udzielał dokładnych wskazówek jak zabrać się za budowę takiego cacka. Kilku panów całkowicie poważnie rozważało możliwość postawienia własnego pieca na swoim podwórku. Radek tłumaczył, opowiadał… a naprawdę jest o czym. Ten piec mnie zaczarował gdy pierwszy raz go ujrzałam i bardzo, bardzo namawiam Was – jeśli macie kawałek swojego podwórka – stawiajcie gliniany piec. Wypieki z niego wychodzą boskie.Małą niedoskonałością pieca była jego “wydolność”. Niestety co jakiś czas trzeba było go dogrzewać i nie każdy mógł się doczekać na swoją bułeczkę.
Po warsztatach byłam totalnie zmęczona i niezmiernie szczęśliwa – to był cudowny dzień.

Oprócz swoich, wykorzystałam zdjęcia Julii oraz Renaty – za tę możliwość bardzo dziękuję.

 

Print Friendly, PDF & Email

Zobacz także...

2 komentarze

Zostaw komentarz