Europa na Widelcu gości na wrocławskim rynku już od 2009 roku i wstyd się przyznać, ale pomimo, że mieszkam we Wrocławiu dotychczas nie udało mi się na tę imprezę dotrzeć. I choć każdego roku planowałam, zawsze coś wyskoczyło – bo pogoda, bo zaplanowany wyjazd, bo rodzina przyjechała, bo, bo, bo…
Więc kiedy tym razem zostałam zaproszona przez Cooklet na spotkanie Weekend ze Smakiem towarzyszącemu Europie na Widelcu oświadczyłam mężowi – „Przekładamy wszystkie plany, bo ja muszę tam być”…
No i byłam… i po tych kilkudziesięciu godzinach spędzonych wspólnie z innymi blogerami oraz z cudownie pozytywnie zakręconymi ludźmi z Cookleta: Kasią, Martą i Grzegorzem, wiem, że to jeden z cudowniejszych weekendów w moim życiu. Bo cudownie się spotkać z pasjonatami, którym nie trzeba się tłumaczyć, że zamiast kolejnej bluzeczki wolisz kupić jakiś fajny gadżet do kuchni lub że warto wstać wczesnym rankiem żeby zaopatrzyć się w jakiś smakołyk u pana na targu. Bo ze wszystkich imprez okołokulinarnych na których dane było mi być, to Weekend ze Smakiem był najlepiej przygotowaną imprezą – pod względem atrakcyjności, pod względem smaków, które dane nam było spożywać, ale chyba najważniejsze bo impreza była dopieszczona pasją osób ją przygotowujących i dało się to odczuć w każdym momencie.
Weekend ze Smakiem to impreza towarzysząca Europie na Widelcu będącą spotkaniem blogerów kulinarnych z całej Polski. Podczas tego spotkania integrowaliśmy się, jedliśmy, uczyliśmy, szkoliliśmy, zwiedzaliśmy, wspólnie gotowaliśmy, no i nie wiem co jeszcze robiliśmy… ale było super…
i trochę słów o głównej imprezie…
Europa na Widelcu jest największą w Polsce tego typu imprezą i co ważne jest to impreza w całości finansowana przez miasto. Podczas spotkania z Robertem Makłowiczem i Piotrem Bikontem fakt ten był wielokrotnie podkreślany przez głównodowodzących.
Imprezie towarzyszyło mnóstwo dodatkowych atrakcji o tematyce kulinarnej: jarmark produktów oraz potraw europejskich, targi książki kulinarnej, warsztaty kulinarne oraz pieczenia chleba, konkurs nalewek, win i destylatów, koncerty i różnorodne występy, a w Browarze Mieszczańskim działała Strefa Piwa. Wrocław na te kilka czerwcowych dni zamienił się w europejską stolicę dobrego jedzenia. W sobotnie popołudnie mieliśmy swoje 5 minut na scenie, no troszkę więcej, bo Paweł Gołębski dość mocno drążył nasze blogowe działalności.
Ten weekend dał mi jeszcze jedną rzecz… Po ponad dwudziestu latach mieszkania we Wrocławiu odkryłam na nowo moje miasto. Trochę za sprawą innych uczestników, bo ich oczami zobaczyłam kolejny raz jak cudownym miastem jest Wrocław.
Tak na koniec kto nie był niech żałuje, kto był wie, że warto… a na pocieszenie – za rok znowu spotykamy się na wrocławskim Rynku.
Tutaj znajdziecie relacje innych uczestników:
Karmelowy.pl
Eksperymentalnie
Kuchnia bazylii
Przepis na przepis
Delimamma
What’s cooking
Słodkie przyjemności
Kulinarne przygody Gatity