Kilka dni temu otrzymałam woreczek z ciasteczkami cantucci wraz z przepisem od Agnieszki. Namawiała, żeby spróbować ich delikatnie zamoczonych w kawie. Trochę jak sucharek, niezbyt słodkie i takie inne. Ciasteczka były przepyszne, więc wiedziałam, że na pewno zagoszczą wkrótce na naszym stole. Poczytałam trochę w necie o tym specjale pochodzącym z Toskani. Zdrobniale nazywane cantuccini, w oryginale z dodatkiem skórki cytrynowej lub pomarańczowej. Niektórzy polecają je do toskańskiego wina i tak jak Agnieszka mówiła o maczaniu w kawie – proponują maczać w winie.
SKŁADNIKI NA CANTUCCI:
- 2 szklanki mąki
- 10 dkg migdałów (całych, w skórce)
- 2/3 szklanki cukru
- 2 jaja
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 cukier waniliowy
- szczypta soli
- 1 jajo rozbełtane z łyżeczką cukru (do smarowania)
PRZYGOTOWANIE:
- Migdały przepołowić i uprażyć na patelni, następnie wystudzić. Jaja rozkłócić, dodać pozostałe składniki i zagnieść ciasto. Dodać migdały i zagnieść tak, aby migdały równomiernie się rozłożyły.
- Ciasto podzielić na trzy części, z każdej uformować wałek (tak jak przy robieniu kopytek). Wałki powinny mieć średnicę 4-5 cm. Wałki ułożyć na blaszce wyłożonej papierem i wstawić do piekarnika nagrzanego do temperatury 170 stopni C, następnie piec 25-30 minut.
- Wyjąć i jeszcze ciepłe pokroić na kromeczki. Kromeczki poukładać na blaszce wyłożonej papierem, posmarować rozkłóconym jajkiem i wstawić do piekarnika. Piec 15 minut w temperaturze 150 stopni C, następnie ciasteczka poobracać, posmarować jajkiem drugą stronę i wstawić do piekarnika, aby się przyrumieniły.